Aktualności

Życie codzienne skierniewiczan w II połowie XX wiekuU

Miejska Biblioteka Publiczna w Skierniewicach zaprasza do obejrzenia wystawy „Życie codzienne skierniewiczan w II połowie XX wieku”. Na wystawie prezentujemy fotografie i eksponaty odzwierciedlające klimat Skierniewic z tego okresu. Materiały prezentowane na wystawie należą do mieszkańców, którzy odpowiedzieli na apel biblioteki i użyczyli swych pamiątek

Wystawa czynna od 7 maja do 31 sierpnia 2012 r. w siedzibie MBP przy ul. Mszczonowskiej 43 a w godzinach pracy biblioteki.

 

Na zdjęciach można zobaczyć ludzi w różnych sytuacjach i miejscach, które wraz z biegiem czasu przekształcały się, zmieniały wizerunek. Wśród nich są m.in. zakłady pracy, święta w mieście (pochody pierwszomajowe, Skierniewickie Święto Kwiatów, Owoców i Warzyw, Boże Ciało), dzieci w przedszkolach i szkołach, ludzie spacerujący po ulicach oraz Rynek Miejski z wierzbami i fontanną.

Fotografie i eksponaty prezentowane na wystawie należą do mieszkańców, którzy odpowiedzieli na apel biblioteki i użyczyli swych pamiątek:

 

  • Sławomir Burzyński
  • Andrzej Chmielewski
  • Maria i Tadeusz Dąbrowscy
  • Danuta Dworczyńska
  • Amelia Grabowska
  • Anna Hycak
  • Jan Jagodzki
  • Dorotę Kindel
  • Andrzej Kostusiak
  • Grażyna Krajewska
  • Lidia Krzesiak
  • Agnieszka Kubik
  • Małgorzata Lipska-Szpunar
  • Wiesława Maciejak
  • Wiesława i Marian Malinowscy
  • Władysław Nowak
  • Alicja i Stanisław Okruch
  • Katarzyna Pawlik-Bychawska
  • Mariusz Pierzankowski
  • Ewa i Wojciech Przybył
  • Mirosława i Konrada Przygodzińscy
  • Joanna Skrzypińska
  • Elżbieta Słowińska
  • Janinę Strączyńską
  • Bożena Szymczakowska
  • Stanisława Ślubowskiego
  • Henryka Walkiewicz
  • Bogumiła Zienkiewicz
  • Barbara Zych

Pięknie dziękujemy wymienionym osobom, które przyczyniły się do powstania wystawy

 

Prezentowana obecnie wystawa jest kontynuacją poprzedniej, omawiającej życie codzienne skierniewiczan do 1950 r. Miała ona niepowtarzalny urok. Zdjęcia, zwłaszcza te z lat 30.i 40. prezentowały odmienny sposób życia, ubiór, zajęcia, wyposażenie domów oraz architekturę miasta.

Okres po 1950 r. to lata trudnego życia. Stalinowski terror, utrwalanie komunistycznej władzy i związane z tym ograniczenia wolności i swobody rzutowały na sposób życia. Późniejsza „odwilż”, „dobrobyt Gierka”, stopniowe załamywanie się ustroju socjalistycznego aż w końcu zmiana ustrojowa w 1989 r. spowodowały zmiany w życiu
 i  obyczajowości. Dzięki rozwojowi technicznemu zmieniła się codzienność. Pojawiła się elektryczność, kanalizacja oraz wiele urządzeń ułatwiających codzienny byt. Zmieniła się architektura i zagospodarowanie przestrzeni miasta. Powstały nowe osiedla mieszkaniowe: 1000-lecia, Tysiąclecia Południe, Widok - bloki budowane z „wielkiej płyty”. Wybudowanych zostało wiele przedszkoli, szkół a także wiadukt nad torami kolejowymi, łączący dwie części miasta.

Rozpoczynając wystawę oglądamy skierniewickie ulice. To tutaj ludzie spieszą się do pracy, spacerują, robią zakupy. Zauważamy jak się zmieniły. „Kocie łby”, bruk   oraz żwirowe nawierzchnie pokrył obecnie asfalt i kostka brukowa.

Dochodząc do Rynku przypominamy sobie jego wcześniejszy wygląd – okrągłą fontannę w centrum placu, promieniście odchodzące od niej chodniki, ogromne wierzby
 i świerki. Jak zawsze ludzie przychodzili tu załatwiać sprawy w Radzie Narodowej, Magistracie, Ratuszu, Urzędzie Miasta. Tu także zlokalizowana była większość sklepów – nieistniejący „Dom Pani i Pana”, „Sportowiec”, buty Bata, „Konsumy” (mundurowy), komis, mięsny i inne. I oczywiście „prywaciaki”! Jeden z nich prowadził p. Pindor. Można było kupić w nich artykuły od wytwórców prywatnych – odzież, buty (modne drewniaki lub męskie pantofle z metalową klamerką „Wrangler”), zabawki, biżuterię  oraz foliową reklamówkę „Marlboro” – oznakę czegoś lepszego. W Rynku można też było naprawić buty czy zegarek. Przy ul. Jagiellońskiej mieścił się sklep „Pewex” – synonim luksusu. Można było w nim kupić towary importowane z Zachodu, płacąc dolarami lub bonami PeKaO.Ludzie w większości pracowali w Skierniewicach. Głównymi zakładami były „Rawent”, „Fumos” i „Zatra”, zatrudniające łącznie kilka tysięcy osób. Oprócz nich funkcjonowała huta szkła, fabryka płyt betonowych (na potrzeby budownictwa), pieczarkarnia – budowana przez Włochów, co było ogromnym wydarzeniem, mleczarnia, zakłady krawieckie „Przystań”, „Damina” później „Amanda”,  Spółdzielnia Inwalidów, „Hortex”. Wiele osób zatrudnionych było w sferze budżetowej, administracji publicznej, oświacie, handlu i branży usługowej. Rangi dodawały miastu oczywiście Instytuty Sadownictwa i Warzywnictwa.

Życie w mieście przedstawiają zdjęcia z uroczystości i świąt. Do 1980 r. głównym świętem były obchody Dnia Pracy – 1 Maja. Obowiązkowy pochód ulicami miasta, demonstracje jedności ludzi pracy i propaganda gospodarki socjalistycznej. Orkiestry, flagi, transparenty, układy gimnastyczne młodzieży przed trybuną, na której stali przedstawiciele władzy i kierownictwo PZPR. Później wszyscy cieszyli się spotkaniami towarzyskimi, korzystali z wolnego dnia, bowiem wtedy pracowano również w soboty. Do 1989 r. nie obchodzono święta 3 Maja – flagi państwowe szybko sprzątano z ulic
i budynków miasta, by nie daj Boże nie zostały w rocznicę Konstytucji 3 Maja
i jednocześnie święto kościelne NMP Królowej Polski. Właściwie jedynym obchodzonym świętem kościelnym było Boże Ciało i związana z nim procesja po ulicach miasta.

Od 1977 r. pojawiła się w mieście nowa impreza, która przetrwała do dziś –  Święto Kwiatów, Owoców i Warzyw. W początkowych latach było to coś wyjątkowego – impreza kulturalna i handlowa jednocześnie. Budziła duże emocje, gdyż można było na stoiskach kupić nieosiągalne produkty spożywcze i przemysłowe: konserwy mięsne, słodycze, kawę a także pościel, ręczniki czy materace z zaprzyjaźnionego NRD. Nawet kwiaty doniczkowe w tak dużym wyborze były czymś wyjątkowym, nie wspominając już
o możliwości zakupu sadzonek krzewów i drzew owocowych lub zwyczajnie owoców
i warzyw.

Codzienność w okresie PRL-u była dosyć smutna i szara. Brak podstawowych produktów w sklepach, ogromne kolejki w zasadzie po wszystko, reglamentacja żywności, kartki zaopatrzeniowe – wszystko sprawiało, że ludzie mogli czuć się zmęczeni i znużeni codzienną troską o byt. Nawet w sklepach komercyjnych, oferujących mięso i wędliny po znacznie wyższych cenach zapanowały kolejki. Całonocne wyczekiwania na dostawy produktów, społeczne listy, odznaczanie obecności by po miesiącu lub dłużej kupić opony, telewizor czy pralkę. Funkcjonował oczywiście drugi rynek, gdzie można było kupić mięso lub nabiał od rolników – wszystko w tajemnicy i przez zaufane osoby, by nie być posądzonym o spekulanctwo. Zamieniano się między sobą kartkami np. na kawę, alkohol czy papierosy – w zależności od potrzeb rodziny. Kobiety zmęczone zdobywaniem żywności, chcąc ułatwić sobie inne czynności domowe np. pranie zamawiały
u gospodarza domu pralnię i suszarnię i w danym dniu dokonywały tej czynności.

Najtrudniejszy okres w latach 80. to czas stanu wojennego. Godzina milicyjna (22.00 – 6.00), zakaz podróży poza województwo, patrole wojskowe na ulicach, legitymowanie ludności, ograniczenia programów w radiu i telewizji – to codzienność. Zakaz zgromadzeń powyżej 5 osób spowodował, że w 1982 r. nie odbyły się studniówki. W sklepach zupełne pustki. Pojawiła się jednak pomoc z zagranicy. Powstał sklep
z darami przy skrzyżowaniu ulic Mszczonowskiej i Rawskiej – można było w nim nabyć artykuły przemysłowe. Pomoc udzielana była również w kościołach. Skierowana była głównie do matek i małych dzieci – rozdawano mleko w proszku, pieluchy, ubranka
i słodycze.

 Podróże zagraniczne należały do rzadkości. Do państw kapitalistycznych ludzie potrzebowali wiz wjazdowych. Wcześniej jednak trzeba było dostać paszport zdeponowany na komendzie milicji. W zależności od celu podróży posiadano paszport do krajów socjalistycznych i osobny do krajów kapitalistycznych.  Otrzymanie tego drugiego często graniczyło z cudem.

Pomimo tak trudnych warunków do życia, a może właśnie na przekór temu, ludzie potrafili się bawić, znaleźć czas i sposób na chwile zapomnienia i relaksu. Tereny nad Łupią w okolicy Zadębia były ulubionym miejscem odpoczynku. W ciepłe dni tam właśnie urządzano sobie beztroski odpoczynek. Po wybudowaniu zalewu ten rodzaj wypoczynku stał się bardziej atrakcyjny. Latem kąpano się również w basenie „wojskowym” przy ul. Batorego. Często odpoczywano nad Rawką, w miejscu zwanym „oberwanką”. Wysiadając na dworcu kolejowym, po dniu spędzonym na słońcu mężczyźni zachodzili na piwo do „Warsu” a  dzieci do pobliskiej budki na rurki z bitą śmietaną.

Wszędzie chodzono, nie tylko na spacer do parku, cmentarz, ale też
w różne części miasta. Jeździły taksówki, przez niektórych zwane taryfami, ale głównym środkiem transportu były nogi, rower i motor. Samochodów było zdecydowanie mniej, znacznie mniej było też kobiet kierowców. Od 1975 r. pojawiła się komunikacja miejska, która ułatwiła poruszanie się w mieście.

Dzieci uczęszczały do żłobka przy ul. Armii Ludowej, (obecnie przy ul.  Piłsudskiego w dawnej willi Rybickiego), przedszkoli i szkół. W 1962 r. na 1000-lecie państwa polskiego wybudowano Szkołę Podstawową nr 5 przy ul. Konopnickiej. Istniała również szkoła specjalna przy ul. Batorego. Do lat 90. główne szkoły średnie to „Ogólniak” (LO im. B. Prusa), „Ekonomik”, „Mechanik”, „Budowlanka”. Młodzież uczyła się także
w licznych zawodówkach. Czas wolny dzieci i młodzieży to przede wszystkim podwórko. Miejscem spotkań był trzepak. Grano w kapsle, piłkę, gumę i klasy. Po I komunii trwały licytacje kto ma lepszy rower, dziewczynki cieszyły się „chodzącymi” lalkami. Wszyscy zbierali paczki po luksusowych papierosach, puszki po napojach z Pewexu oraz widokówki, które przypinano do słomianej maty na ścianie lub drzwiach.  Młodsze dzieci miały do dyspozycji ogródki jordanowskie – place zabaw z huśtawkami, drabinkami, zjeżdżalnią. Teren obok browaru Strakacza (obecnie Kino Polonez i sklep meblowy) to miejsce wspaniałych zabaw – sad, wejście pod ul. Reymonta, gdy płynący tam strumień nie był jeszcze schowany. Zimą jeździło się tam na sankach.

Ogromną różnicę w codziennym życiu można zauważyć po roku 1989. Zmiana systemu gospodarczego odmieniła sposób życia. Nagle wszystko było możliwe.
 W sklepach pojawiły się artykuły dotychczas nieosiągalne, mało tego,  w tak dużej ofercie, że trudno było się zdecydować co kupić. Wraz z rozwojem techniki pojawiło się wiele urządzeń i sprzętów ułatwiających życie. Dziś nie wychodząc z domu można zapłacić rachunki, kupić bilet lotniczy, zarezerwować wycieczkę, rozmawiać z ludźmi na innym kontynencie – wszystko drogą elektroniczną – szybko i bez kłopotu.

Tylko gdzie droga do drugiego człowieka i codzienność skierniewiczan
po 2000 r.? To chyba temat do osobnych rozważań a może następnej wystawy…

                                                                                             

                                                          Joanna Skrzypińska