Wystawa „Między Łodzią a Warszawą. Skierniewice lat 90.” przygotowana jest w ramach projektu „15:10 do Skierniewic. 2. Festiwal reportażu”. Scenariusz do wystawy złożonej ze zdjęć skierniewickiego dziennikarza Sławomira Burzyńskiego został stworzony na warsztatach, prowadzonych przez autora, dla młodzieży klas 3 i 4 o profilu technik cyfrowych procesów graficznych z Zespołu Szkół nr 4 w Skierniewicach. Zgodnie z ich wytycznymi oglądając wystawę wędrujemy przez miasto od Zadębia, przez centrum na osiedle Widok.
Nad projektem „15:10 do Skierniewic. 2. Festiwal reportażu” dofinansowanym ze środków Łódzkiego Domu Kultury Instytucji Kultury Samorządu Województwa Łódzkiego, patronat medialny przyjęli: Dziennik Łódzki, ITS, Głos Skierniewic i Okolicy, Radio RSC, portale internetowe: Skierniewice.naszemiasto.pl i skierniewickie.pl oraz TV Skierniewice.
Poniżej tekst z katalogu do wystawy „Między Łodzią a Warszawą. Skierniewice lat 90.”
„20 lat wcześniej…
Miasta, inaczej niż ludzie, z biegiem lat pięknieją. Skierniewice są dziś inne niż były: ładniejsze, wygodniejsze, zasobniejsze. Ani śladu ruin. Pokolenie urodzone w latach 50.
i 60. było jednak dumne z wyglądu miasta, tak jak obecne młode pokolenie jest dumne z jego obecnego wizerunku. W latach 70. i 80. Skierniewice rozwijały się bardzo szybko. Nie wystarczyło być miastem wojewódzkim. Trzeba jeszcze było mieć jego widoczne atrybuty: osiedla, miejsca pracy, urzędy.
I Skierniewice to miały. W pośpiechu zapomniano o wielu zakamarkach grodu. Nie tylko o jego obrzeżach. W efekcie z wielu kątów wyzierał powiat, a z niektórych gmina.
Dziennikarz, a zarazem dokumentalista dziejów Skierniewic, Sławek Burzyński, postanowił przypomnieć nam wygląd Skierniewic z czasów - by nie używać zbyt uproszczonej terminologii - przeddemokratycznych. Widzimy miasto pełne ambicji, ale wciąż niedokończone, ludzi zmagających się
z niedostatkiem i brakami w sklepach, ale niekoniecznie smutnych, z pewnością za to zaradnych i pełnych nadziei.
Zdjęcia pokazują surową prawdę o pejzażu i klimacie,
w jakim jeszcze kilka dekad temu żyli skierniewiczanie. Przypominają miejsca i obiekty, których albo już dzisiaj nie ma, albo wyglądały kiedyś brzydko i kostropato. Niektóre, jak dawny Rynek czy park, ogląda się obecnie z łezką w oku. Inne z niedowierzaniem, że kiedyś były częścią miasta.
Kilkadziesiąt znajdujących się na wystawie fotogramów jest podróżą w czasie. Mówią sporo o dawnym mieście, ale sporo też o człowieku, który miasto fotografował. Cóż, że wiele zdjęć robionych było „dla chleba”, na zamówienie redakcji. Na tych, zgromadzonych na wystawie nie widać dziennikarskiego pośpiechu. Odczuwa się za to pewne skupienie, a nawet swoistą czułość obiektywu, by opowiedzieć historię prawdziwą.
Bez upiększeń, ale za to naszą, wspólną”.
Andrzej Smyczek