Wydarzenia

Wystawa „Z drugiej strony zdjęcia - współpraca fotografów z litografami w XIX w.”

Miejska Biblioteka Publiczna w Skierniewicach zaprasza do obejrzenia wystawy „Z drugiej strony zdjęcia - współpraca fotografów z litografami w XIX w.”. Prezentowane na wystawie materiały pochodzą ze zbiorów Andrzeja Piotrowskiego, wykładowcy historii fotografii, podróżnika i kolekcjonera.

 

Winiety zakładów fotograficznych

Fotografię na papierze jako pierwszy w Polsce wprowadził znany warszawski dagerotypista i fotograf Józef Giwartowski. Nowość tę prawie natychmiast zaakceptowano – powstały liczne zakłady fotograficzne. Równocześnie z nową techniką przyjął się zwyczaj sygnowania zdjęć przez pracownię, w której powstały.
Wykonane na światłoczułym papierze odbitki były naklejane na tekturki
z nazwą i adresem zakładu fotograficznego pod zdjęciem oraz z umieszczoną na stronie odwrotnej ozdobną, reklamowo-informacyjną litografią, często o dużej wartości artystycznej. Samo zdjęcie osłonięte było dodatkowo cienką bibułką, tzw. koszulką, także opatrzoną danymi pracowni fotograficznej lub umieszczane w specjalnej firmowej kopercie. 
Najstarsze zdjęcia z okresu, w którym zakładów fotograficznych było mało, nie miały sygnatur. W miarę zwiększania się liczby pracowni zaczęto używać metalowych stempli oraz nadruków zawierających jedynie imię i nazwisko fotografa. Następnie pojawiły się  w Polsce pierwsze bardzo skromne, drukowane winiety uwzględniające także adres firmy. Były one oparte na wzorach francuskich oraz niemieckich i stosowane powszechnie na przełomie lat 50. i 60. XIX w.
Szczególnym okresem dla polskiej fotografii było powstanie styczniowe. Rozpowszechniane masowo zdjęcia osób poległych i rannych podczas manifestacji patriotycznych, ważnych z politycznego punktu widzenia osobistości oraz dowódców powstania miały olbrzymi wpływ na podtrzymanie nastrojów rewolucyjnych w społeczeństwie. Początkowo odbitki były sygnowane przez zakłady, w których powstawały. Przykładem mogą być słynne zdjęcia pięciu poległych podczas manifestacji 27 lutego 1861 r., wykonane w zakładzie Karola Beyera. Szybko jednak władze rosyjskie zrozumiały znaczenie rozpowszechnianych zdjęć, co dla wielu fotografów skończyło się tragicznie – więzieniem lub zesłaniem. Represje spowodowały konieczność ukrywania pochodzenia odbitek. W późniejszym okresie większość z nich nie miała plakietek firmowych lub dla zmylenia naklejana była na tekturki dostarczane przez współdziałających fotografów zza kordonu granicznego (np. A. i F. Zeuschnerów z Poznania).
Pod koniec lat 60. pojawiły się pierwsze winiety litografowane. W Warszawie były to grafiki wykonane dla zakładów Karola Beyera i Jana Mieczkowskiego w pracowni litograficznej Józefa Ringa. Ozdobione prostym ornamentem roślinnym, pod którym podano adres zakładu, są dziś stosunkowo rzadkie. Nieco później podobną formę winiety wprowadził znany warszawski litograf i fotograf Maksymilian Fajans.
Gwałtowny, wręcz lawinowy rozwój fotografii w ostatnim trzydziestoleciu XIX w. spowodował powstanie silnej konkurencji. Coraz większą rolę zaczęła odgrywać reklama. Firmowe winiety nabrały więc nowego znaczenia. Stały się barwnymi, bardzo urozmaiconymi pod względem formy dziełami sztuki, dającymi jednocześnie wiele istotnych wiadomości o samym zakładzie i jego wyposażeniu. Większość pracowni zaczęła podkreślać artystyczną wartość wykonywanych przez siebie prac („Zakład Artystyczno-fotograficzny” czy „Fotografia artystyczna”), wymieniać nagrody zdobyte na wystawach krajowych i zagranicznych (litografowane medale). Fotografowie szczycili się wykonaniem na zamówienie zdjęć osób koronowanych. Jakub Tyraspolski na winietach swoich licznych zakładów (w Warszawie, Łodzi, Odessie i Woroneżu) podawał np.: „Nadworny fotograf odznaczony nagrodami i pochwałami Ich Cesarskich i Królewskich Mości i Wysokości”, a Józef Grodzicki z Radomia informował, że został „Nagrodzony podarkiem Jego Cesarskiej Mości”. Winieta zakładu Braci Butkowskich z Wilna zawiadamiała, że są oni „Fotografami Jego Wysokości Szacha Perskiego”. Oddzielny dział stanowiła fotografia teatralna. Reklamowe grafiki niektórych specjalizujących się w niej zakładów informowały np.: „Fotografia Teatrów i Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych” (Jadwiga Golcz z Warszawy) czy „Fotografia Teatrów w Warszawie” (Karoli
i Pusch). Stanisław Bogacki, specjalizujący się m.in. w wykonywaniu zdjęć sportowych, ogłaszał na swoich winietach firmowych, że jest „Fotografem Cesarskiego Towarzystwa Racjonalnego Polowania” i „Fotografem Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów”.
W firmowych litografiach zawiadamiano także o zmianach właścicieli zakładów, a także otwartych w innych miejscowościach filiach. Na większości winiet czytamy, że: „Niepogoda nie robi różnicy w zdjęciach” i „Na żądanie można mieć kopie”. Większość grafik posiadała także sygnaturę zakładu litograficznego.
Pod koniec wieku w litografiach reklamowych coraz większą rolę zaczęły odgrywać elementy secesyjne, w w pierwszej połowie XX w. nastąpiło stopniowe uproszczenie winiet. Całkowicie zaprzestano ich używania z chwilą pojawienia się fotografii na grubym papierze, nie wymagającej naklejania na tekturki.
W połowie XIX w. litografia jako technika dominowała w grafice. W okresie 1830 – 1860 wykorzystywana była głównie do celów ilustratorskich. Szybko jednak znalazła zastosowanie także w sztuce użytkowej. Powstały liczne zakłady specjalizujące się w wyrobie ozdobnych druków reklamowych, biletów wizytowych, papierów firmowych, ogłoszeń itp. Właśnie w tych pracowniach wykonywano większość winiet zakładów fotograficznych. Współpraca między producentami grafik a ich odbiorcami różniła się we wszystkich trzech zaborach.
W zaborze rosyjskim głównym ośrodkiem litograficznym była Warszawa. Winiety produkowane były tu w następujących zakładach: Ottona Flecka, L. Karpińskiego, Henryka Kohna i Józefa Ringa. Szczególne powodzenie miał zakład Kohna współpracujący z fabryką kartonu. Duża część grafik była sygnowana przez firmy produkujące pomocniczy sprzęt fotograficzny, np. M. Ellenbanda, Warszawski Skład Przyborów Fotograficznych, a także Warszawskie Towarzystwo Akcyjne Artystyczno-Wydawnicze. Wiele winiet pochodziło z działającej w stolicy filii wiedeńskiego zakładu litograficznego Kühle, Miksche i Türkel. W warszawskich pracowniach zamawiały grafiki zakłady fotograficzne z całego zaboru. Ze względu jednak na bardzo różny poziom wykonywanych w stolicy litografii, właściciele pracowni fotograficznych często szukali nowych producentów winiet. Zamówienia z Królestwa Polskiego trafiały do firm wiedeńskich, berlińskich, petersburskich, a czasem nawet paryskich (litografowane, ozdobne ramki do swoich zdjęć zamawiali tam J. Mieczkowski oraz M. Trzebicki z Warszawy). Bardzo często zlecano wykonanie grafik zakładowi L. Pokornego w Lipawie.
Na uwagę zasługują również niektóre zakłady prowincjonalne w Królestwie. Popularne były winiety rozprowadzane przez Fabrykę Kartonów Fotograficznych Śpiewaka z Łodzi, firmę Talbot z Wilna i Zabłudowskiego z Białegostoku.
Zupełnie inaczej rozwijała się współpraca między zakładami fotograficznymi   
i litograficznymi w zaborze austriackim. Głównym ośrodkiem litografii był Wiedeń. Grafiki reklamowe firm takich, jak: Bondy’ego, CECO, Eisenschimla    i Wachtla, Krziwanka, Külego i Mikscha, Trappa i Müncha, Türkla, Wachtla i innych, reprezentowały wysoki poziom artystyczny. Z ich usług  korzystały zakłady fotograficzne Krakowa, Lwowa i innych mniejszych ośrodków, a wypadki szukania wykonawców winiet poza stolicą Austro-Węgier nie były częste. Takim wyjątkiem był znany krakowski fotograf Walery Rzewuski, który część litografii dla swojej pracowni sprowadzał z Paryża. Na reklamowych winietach z jego zakładu brak wiadomości o zdobytych medalach i dyplomach. Rzewuski, wielki Polak i patriota, nie chciał reprezentować austriackiego zaborcy na wystawach fotograficznych i nie brał w nich udziału. Szczególnie interesujące stały się prace litografów wiedeńskich na przełomie wieków, gdy miasto było jednym z ważniejszych ośrodków secesji w Europie.
Zakłady fotograficzne w zaborze niemieckim litografowały winiety w pracowniach Berlina i Drezna.We wszystkich zaborach napisy reklamowe były polskie lub dwujęzyczne. Na terenie Królestwa stosowano także język francuski, np. w Wilnie w związku z zakazem używania języka polskiego robiła tak większość zakładów fotograficznych.
Zachowało się bardzo dużo winiet reklamowych polskich zakładów fotograficznych (wiele zakładów używało kilku typów grafik). Badanie i katalogowanie winiet jest znacznie utrudnione. Wiąże się to z ogólnym, słabym poznaniem polskiej grafiki użytkowej XIX w., a także z fragmentarycznymi jedynie badaniami krajowej fotografii z tego okresu. Do dzisiaj nie jest na  przykład znana dokładna liczba zakładów fotograficznych działających we wszystkich zaborach. Autorowi udało się skatalogować około 700 firm (działających do roku 1914) i ustalić współpracujących z tymi zakładami 37 wytwórców litografii.
                
                                                     Andrzej Piotrowski (Spotkania z zabytkami 2/1986, s, 33-34)


*Późniejsze badania pozwoliły na ustalenie liczby  zakładów i fotografów działających w Polsce  w  XIX w. na ok. 3 tys.